Budapeszt – trzeci dzień – Małgosia Głodzka

Trzeci dzień wycieczki – Szentendre i jaskinia Baradla.
Po sutym śniadaniu i wykwaterowaniu z hotelu, przejechaliśmy autokarem do miasteczka Szentendre oddalonego około 20 km od Budapesztu. Pięknie położone w zakolu Dunaju, założone przez Serbów – miasto jest dzisiaj miastem węgierskich artystów podobnie jak u nas Kazimierz nad Wisłą. Nazwa miasta pochodzi od kościoła św. Andrzeja, który jako pierwszy stanął w najwyższym punkcie osady około IX wieku. Zwiedzaliśmy razem ze świetną panią przewodnik miasteczko pełne krętych i wąskich uliczek. Rynek czyli Foto Ter do którego prowadzą wszystkie uliczki zabytkowej części miasta, otoczony XVIII wiecznymi kamieniczkami. Piękna uliczka „Kolorowych Parasoli” , najmniejsza na świecie synagoga, plac kościelny z punktem widokowym na miasto. Miasto znane jest z produkcji marcepanów, winnic i wina tam produkowanego oraz najlepszych na Węgrzech langoszy czyli przysmaku węgierskiego. W czasie wolnym mieliśmy możliwość zwiedzenia Muzeum Marcepanu i zakupu tych wspaniałych słodkości. Jedliśmy pyszne langosze. Pod koniec pobytu gościliśmy w jednej z wielu winiarni i degustowaliśmy różne rodzaje win.
Około godziny 14 wyjechaliśmy z gościnnego miasteczka i udaliśmy się w stronę granicy ze Słowacją. Po drodze zwiedziliśmy jedną z największych jaskiń krasowych w Parku Narodowym Aggtelek. Na terenie tego parku na małym obszarze znajduje się prawie 300 mniejszych i większych jaskiń. Najdłuższą z nich jest system jaskiń Baradla licząca 25,5 km. W czasie 1 godziny zwiedziliśmy udostępniony dla zwiedzających 1 km tej jaskini. Wszyscy byliśmy zachwyceni tym cudem natury. Przyroda potrafi czynić takie cuda jak np. piękna Sala Koncertowa z naturalna akustyką, gdzie mogliśmy wysłuchać fragmentów utworów muzycznych. Nie sposób było nie zachwycać się różnego rodzaju naciekami i ich kolorami. Po zwiedzaniu przyszedł czas na kolację w miejscowej restauracji. Po początkowych trudnościach z porozumieniem się z personelem mówiącym niestety po węgiersku, udało się zamówić, każdy indywidualnie posiłek. Opłaciło się czekać, jedzenie było smaczne, a porcje ogromne.

I tak najedzeni i pełni nowych wrażeń, udaliśmy się w drogę powrotną do Połańca. Podczas całej wycieczki nieustanie czuwał nad nami pan Rafał przewodnik z biura podróży Tu i Tam, któremu serdecznie dziękujemy za profesjonalną opiekę. Po drodze był deszcz i była też piękna tęcza na niebie. Wróciliśmy szczęśliwie do naszych domów.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *